Jest to nasza pierwsza przygoda ze Stena Line. Razem ze znajomymi wybieram się w rejs do Karlskrony i zwiedzanie miasta na własną rękę. Korzystamy z oferty Tani Wtorek: wypłynięcie z Gdyni 24 maja o 20:30, powrót z Karlskrony 25 maja o 21:00. Koszt Kabin: dwuosobowej wyniósł 129,50 zł za osobę, a czteroosobowej 79,50 zł na osobę. Wykupujemy też posiłki. Opłatę dokonuję przez stronę Stena Line, w ten sposób oszczędzam 40 zł na opłacie rezerwacyjnej za posrednictwem biura podróży lub płatności w kasie terminalu. Jedziemy w pięć osób. Wybieram kabiny dwuosobową i czteroosobową.
Dzień pierwszy
Doczekaliśmy się wreszcie upragnionego wyjazdu, o 14:15 wyruszamy do Gdyni. Czeka nas prawie 5 godzin jazdy samochodem. Liczymy na to, że nie będzie korków oraz zbyt długich przestojów z powodu remontów dróg i bez problemu dojedziemy na czas. I rzeczywiście docieramy na miejsce zgodnie z planem, ale mamy trochę problemów ze znalezieniem zarezerwowanego parkingu. Nie znajduje się on na Kontenerowej 44, jak podane jest na stronie Stena Line, lecz pod estakadą, dosłownie dwie minuty drogi od terminalu. Musimy się dopytywać jak trafić na płatny parking. Okazuje się, że nie tylko my mieliśmy trudności z jego odnalezieniem. Jest godzina dziewiętnasta, zostawiamy samochód na parkingu i kierujemy w stronę terminalu. Podchodzimy do kasy, automaty „Odprawa pieszych/Checkin”, nie działają. W okienku pokazujemy rezerwację i dowody osobiste, w zamian dostajemy karty do otwierania kabin i opłaconego posiłku. Mamy jedną rezerwacje na dwie kabiny i dostajemy je obok siebie. Dowiadujemy się, że nastąpiło opóźnienie i nie wypłyniemy zgodnie z planem o 20:30. Czekanie trochę się dłuży, aby je umilić, pracownicy Stena Line wnoszą termosy z herbatą i kawą oraz ciastka. Ok 21:20 wreszcie wchodzimy na prom StenaVision. Od razu kierujemy się do naszej małej kabiny. Mi to zupełnie nie przeszkadza, gdyż tak naprawdę spędza się tu tylko noc. Po środku znajduje się malutki stolik. Na łóżkach leżą czyste ręczniki i pościel, każdy pasażer (ten na górze też) ma oddzielne oświetlenie. Materace są wygodne i to nas najbardziej cieszy. Łazienka ciasna ale własna, wyposażona jest w papier toaletowy, płyn do kąpieli i plastikowe kubeczki. Zostawiamy swoje bagaże w kabinie, nam trafiła się na ósmym piętrze, na samym końcu promu. Wychodzimy na górny pokład i obserwujemy wjazd tirów na prom. Dziwi nas i zaskakuje jak dużo pojazdów jest on w stanie pomieścić.

Tiry oczekujące na wjazd na prom

Wjazd tirów na dwa poziomy promu
Około 22:30 odpływamy. Liczymy na to, że mimo tych początkowych komplikacji jutro będzie już tylko lepiej. W informacji rozmieniamy 50 koron na monety, aby mieć na szafki bagażowe w Karlskronie. Ze względu na bliskość silników, w kabinie słychać ich jednostajną pracę. Mi to nie przeszkadza, jestem zmęczona i zasypiam bez problemu, nawet bez zatyczek do uszu. Moim zdaniem w kabinie na promie jest i tak o wiele lepiej niż w kuszetkach w pociągu. Łóżka są wygodne, morze spokojne, a noc mija bez dodatkowych atrakcji.
Dzień drugi
Przez późniejsze wypłynięcie z Gdyni, śniadanie mamy dopiero o 8:30 i nie musimy zrywać się o świcie. Wypoczęci i zadowoleni już o ósmej jesteśmy na pokładzie, troszkę wieje, brak jest też widoczności bo otula nas mgła. Wracamy do kabiny, pakujemy torby i zostawiamy je w niej. Czas iść do restauracji Taste na śniadanie w postaci szwedzkiego stołu. Wybór smacznego jedzenia jest duży. Posileni wychodzimy jeszcze raz na pokład i teraz wita nas słońce. Zapowiada się pogodny dzień. Mamy nadzieję, że prognoza pogody się sprawdzi. Powoli zbliżamy się do portu w Karlskronie, z lewej strony mijamy twierdzę Drottningskär, a z prawej twierdzę Kungsholmen. Zadaniem fortyfikacji była obrona miasta przed intruzami, którzy tylko w ten sposób mogli dotrzeć dużymi jednostkami do Karlskrony.

Twierdza Drottningskär

Twierdza Kungsholmen
Mijamy kolejne wysepki, widać już miasto. Na mijanych wysepkach jest wszechobecna zieleń. Podziwiamy widoki, jest maj, a my już mamy wakacyjny nastrój.

Pod brzegami Karlskrony

Zielone wyspy archipelagu Blekinge

Karlskrona od strony morza

Karlskrona widziana z promu
Do Gdyni wracamy promem Stena Spirit, który tym razem wypływa punktualnie. Kajuty mamy na pokładzie siódmym w środkowej części promu i są cichsze niż te z poprzedniej nocy. Zostawiamy bagaże i idziemy na wykupiony wcześniej, smaczny posiłek do restauracji Taste. Przed restauracją ustawiła się kolejka. Mamy rezerwację na pięć osób, przy kasie wystarczało pokazać jedną kartę, aby cała nasza piątka weszła na posiłek. W kabinach jest cisza, nie słychać pracy silników, za to na morzu jest fala i trochę buja, ale o dziwo, nie przeszkadza mi to i nie potrzebuję aviomarinu. Po męczącym dniu pełnym wrażeń przesypiam całą noc. O szóstej rano pobudka, z radia wydobywają się dźwięki utworu I am Sailing, Roda Stewarta. Muzyka idealnie pasuje do panującego klimatu. Pakujemy bagaże, zostawiamy na miejscu i idziemy na śniadanie. Nikt jeszcze nie sprząta w naszej części, wiec kajutę opuszczamy dopiero na pół godziny, przed zacumowaniem promu. Do Gdyni dopływamy zgodnie z planem.
Pani Doroto świetne relacja z wyjazdu.
Zawsze interesowaly mnie podroze na morzu a po tym co tu przeczytalem utwierdzam sie, ze w koncu musze sprobowac. Czekam na kolejne relacje z takich rejsów 🙂
Pozdrawiam, Piotr z hotelu gromada 😉
Cieszę się, że zainspirowałam Pana do wyjazdu. Też pozdrawiam