Drohobycz to stutysięczne miasto położone na tak zwanym szlaku solnym. Słynie z warzelni soli, w której pozyskuje się sól z solanek, niezmiennie w tym samym miejscu od ponad czterystu lat. Solanki odparowuje się w temperaturze 106 stopni Celsjusza. Drohobycką sól kupić można między innymi w Europie, na Kaukazie i Zakaukaziu czy w Ameryce Południowej. Pierwsze pisemne wzmianki o Drohobyczu pochodzą z pierwszej połowy XIV wieku. W 1340 król Kazimierz Wielki nadał miastu herb, a Władysław Jagiełło w 1422 roku prawa miejskie. Drohobycz nie został zniszczony podczas II wojny światowej.
Miasto ma dobre połączenie autobusowe ze Lwowem. W kilkanaście minut, za 8 hrywien, można dojechać tu marszrutką ze znanego uzdrowiska Truskawiec. Jeżdżą one naprawdę bardzo często, kilka w ciągu godziny. Ja w ten sposób dojechałam pod Wielką Synagogę, która powstała w latach1842-1865. Obecnie jest remontowana, odnowiono już fasadę. Zbliża się chyba koniec przywracania dawnej świetności, bo pracujący tam robotnicy, zapraszali nas za dwa miesiące.
Po przeciwnej stronie synagogi stoi cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny.
Idąc od synagogi w stronę rynku, warto jest skręcić w ulicę Łesi Ukrainki, przy której zobaczymy monastyr Świętych Apostołów Piotra i Pawła z 1828 roku. By wejść do wnętrza świątyni, należy przejść przez dzwonnicę i wspiąć się po schodach. Z cerkwią sąsiaduje budynek uniwersytetu. W ścianę wmurowana jest tablica upamiętniająca studenta wydziału matematyczno-fizycznego Romana Michajłowicza , który w lutym 2014 roku zginął na Majdanie.

Monastyr Świętych Apostołów Piotra i Pawła oraz budynek uniwersytetu

Wnętrze monastyru Świętych Apostołów Piotra i Pawła
Idąc ulicą Ivana Mazepy, przejdziemy obok budynku teatru i dojdziemy do głównego rynku, w centrum którego stoi ratusz.
Z rynkiem sąsiaduje kościół farny św. Bartłomieja i dzwonnica. Kościół erygowany był w 1392 roku przez króla Władysława Jagiełłę. Do 1558 roku patronat sprawowali nad nim królowie polscy. Nie omijały go liczne zniszczenia i przebudowy. Najgorzej jednak było w okresie okupacji sowieckiej, uległ wtedy częściowej dewastacji. Od 1949 roku pełnił najpierw rolę biura Urzędu Ochrony Zdrowia, kolejno magazynu rekwizytów teatralnych i muzeum religii i ateizmu. Dopiero 24 grudnia 1989 roku odprawiono ponownie mszę świętą. Niestety nie udało mi się wejść do wnętrza. Kościół był zamknięty. Natomiast przed świątynią stał pomnik Jana Pawła II.

Dzwonnica

Pomnik Jurija Drohobycza na tle kościoła w Drohobyczu
Tuż przy rynku stoi też sobór św. Trójcy z 1690 roku. Był otwarty i mogliśmy zajrzeć do jego wnętrza. Po przeciwnej stronie stoi budynek drohobyckiego Seminarium Duchownego.

Seminarium
Będąc w Drohobyczu warto jest podejść nieco dalej, do drewnianej cerkwi św. Jura. W 2013 roku została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Wejście jest płatne kosztuje 20 hrywien, fotografowanie kolejne 20. Mieliśmy okazję posłuchać opowieści restauratora cerkwi, pana Lwa Skopa, starającego się mówić po polsku. Z chęcią opowiadał o historii świątyni i pracach restauratorskich. Było to bardzo interesujące spotkanie, na które umówił nas pan Anatolij Volik (wspomniałam o nim we wpisie Sanatorium Dniepro-Beskid). Pani sprzedająca bilety, na nasza prośbę przyprowadziła malarza. Naszym oczom ukazał się postawny mężczyzna z wielką siwą brodą i długimi siwymi włosami idący w towarzystwie dwóch sympatycznych panów. Jeden z nich „pomagał” artyście mówić po Polsku, nazywając siebie podmajsterkiem. Wspólnie doszliśmy do tego, że uważa się za czeladnika Lwa Skopa.
Niewielka drewniana świątynia powstała w miejscu źródełka, z którego wypływała święta woda. Źródełko znajdowało się w jej wnętrzu, z czasem wyschło. Około 300 lat temu powiększono budynek dołączając do niego kolejną małą cerkiew. Na piętrze jest jeszcze jeden poziom cerkwi, niestety zbyt zniszczony aby wejść do środka. Około 200 lat temu źródełko ponownie wybiło i zalewało cerkiew. W związku z czym podniesiono ją do góry. Poza ikonostasem, którego dawny blask przywraca profesor Lew Skop, moją uwagę przykuły freski malowane na drewnianych ścianach. Pan Lew okazał się bardzo skromnym człowiekiem. To prawdziwy patriota biorący udział w wydarzeniach na kijowskim Majdanie i wojnie z Rosją. Wspiera walczących i rannych. Na linii frontu namalował obraz Matki Bożej skierowanej twarzą w stronę walczących Rosjan. Gdy malował obraz o rozmiarach 9 na 4 metry w odległości około 300 metrów od okopów wroga, żołnierze nieprzyjacielskiej armii nie strzelali do artysty. Ze smutkiem poinformował nas, że w ostatnim tygodniu na linii frontu zginęło 19 młodych Jego rodaków. Sam konserwator ponownie szykuje się na front.
Przy cerkwi stoi 28 metrowa drewniana dzwonnica.
Po powrocie do Sanatorium dowiedziałam się, że „podmajsterek”, był też uczestnikiem walk z Rosją.
Drohobycz jest miastem Bruno Szulca. Niestety nie miałam okazji przejść się szlakiem pisarza. Układ ulic i sklepy na rogach domów od razu przywołały na myśl Sklepy Cynamonowe.
Co mnie mocno zdziwiło, to opłakany stan ulic w okolicy rynku, z wieloma dziurami w nawierzchni, bilbord na jednym z budynków z popiersiem Bandery uważanego przez Polaków za zbrodniarza, a przez Ukraińców za bohatera narodowego. Taki zgrzyt. I jeszcze żebrzące dzieci podchodzące do stolików restauracji stojących na dworze. Jeżeli jeszcze kiedyś zawitam do Drohobycza zajrzę do synagogi i zobaczę jak wygląda po remoncie, przejdę się śladami Bruno Szulca i może odwiedzę cmentarz i starą warzelnię soli.
Dodaj komentarz