My Son, to pozostałości po kompleksie ponad 70 hinduistycznych świątyń powstałych między IV a XIII wiekiem n.e., za czasów istnienia starożytnego królestwa Czampy. Znajduje się na obszarze gminy Duy Phú, dystrykt Duy Xuyên, w prowincji Quang Nam. My Son uważane jest za jedno z głównych centrów świątyń hinduistycznych w Azji Południowo-Wschodniej. W roku 1999 sanktuarium wpisano na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Pierwszy król Czampy, na miejsce swojej świątyni wybrał dolinę przeciętą strumieniem, położoną między dwoma pasmami gór, u podnóża świętej góry Mahaparvata.



O My Son mówi się, że jest wietnamskim Angkor Wat. Nie jestem historykiem i nie będę porównywała wartości historycznych obu obiektów. Jedno jest pewne, wietnamskie sanktuarium, nie dorównuje wielkością kambodżańskiej świątyni ani powierzchnią terenu, ani budowlami. Ten, kto był w Angkor Wat, zapewne nie padnie z zachwytu na kolana zwiedzając My Son, może być nawet rozczarowany pozostałościami po sanktuarium Czamów. Nie uważam jednak, że podczas pobytu w Wietnamie nie warto odwiedzić kompleksu świątyń królestwa Czampy. Wymienię nawet kilka argumentów przemawiających moim zdaniem za.



Dlaczego warto odwiedzić My Son?
Znalazłam kilka powodów dla których warto wybrać się do My Son.
Po pierwsze – znajduje się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Od 2014 roku stoi w szeregu z innymi siedmioma wietnamskimi obiektami objętymi patronatem UNESCO.

Po drugie – położone jest w spokojnej dolinie, wśród bujnej zieleni. Spacer po terenie sanktuarium, przynajmniej dla mnie, okazał się przyjemnym doznaniem. Byłam tam w styczniu, nie było gorąco ani parno, powiedziałabym w sam raz.


Po trzecie – znajdziecie tu polski akcent. Udział w rekonstrukcji My Son miał polski archeolog i konserwator Kazimierz Kwiatkowski.

Po czwarte – jeżeli będziecie w My Son o odpowiedniej porze, możecie uczestniczyć w krótkim pokazie artystycznym odbywającym się w cenie biletu. Ja obserwowałam występy folklorystyczne, które rozpoczynały się o 10:30.

Żeby jednak wyrobić sobie własną opinię o My Son, warto zawitać w to miejsce i samemu przekonać się jak tam jest. Zachęcam.
Krótka historia My Son
Pierwszy budynek sakralny wykonany z drewna, poświęcony bogu Śiwie, powstał w IV wieku, za panowania pierwszego króla Czamów Bhadravarmana I. Niestety spłonął i w VII wieku król Sambhuvarman odbudował świątynię, ale wykorzystał do tego cegły. Kolejne ceglane świątynie i wieże powstawały przez kilka następnych stuleci. Budowano je w różnych stylach architektonicznych. My Son był miejscem królewskich pochówków, stał się religijnym i kulturalnym centrum królestwa Champy.


W XV wieku, gdy Czamów tereny zostały przejęte przez Wietnamczyków, sanktuarium popadło w zapomnienie. Obszar świątynny opuszczony przez ludzi, podczas kolejnych sześciu stuleci przejmowała powoli przyroda, wdarła się tam dżungla i na długi czas ukryła czerwone, ceglane budowle. Dopiero w początkach XX wieku, My Son odkryli Francuzi i podjęli próby przywrócenia świetności zabytkowemu świątynnemu kompleksowi.

Ponownie los odwrócił się od sanktuarium. Tym razem w wyniku działań wojennych podczas wojny wietnamsko-amerykańskiej popadło w ruinę. Na terenie świątyni partyzanci Wietkongu urządzili jedną ze swoich baz. W roku 1968 Amerykanie zbombardowali to miejsce, powodując liczne dotkliwe zniszczenia. Do tej pory, obok budynków zauważycie leje po bombach. Nie można ich przeoczyć, oznaczone są tabliczkami.

Działania Amerykanów, oburzyły światową opinię, a krytyczne głosy doprowadziły do wycofania się wojsk amerykańskich z kolejnych nalotów na My Son. Obecnie na terenie sanktuarium trwają prace rekonstrukcyjne mające na celu przywrócenie świątyni dawnego blasku.

Zwiedzanie My Son
Przed kompleksem świątyń znajduje się duży parking.

Po kupieniu biletów przejdźcie przez bramę i nie zapomnijcie odwiedzić niewielkiego muzeum znajdującego się po prawej stronie od wejścia.

Warto do niego zajrzeć by zapoznać się z historią świętego miejsca Królestwa Czampy, zobaczyć między innymi makietę i zdjęcia kompleksu z lotu ptaka. Informacje zapisane są w języku angielskim. Na jednym ze zdjęć, wiszących w muzeum zobaczycie brodatą postać polskiego architekta pracującego w My Son, w latach 1980- 1994. Nieznany w Polsce, Kazimierz Kwiatkowski, w Wietnamie jest ceniony i otaczany szacunkiem.


Potem podejdźcie do przystanku meleksów i w cenie biletu, kilkunastoosobowymi pojazdem przejedziecie około 2 km dobrą drogą, w pobliże świątyń.

Dalej zwiedzajcie już pieszo. Droga jest równa i wygodna, czasami będziecie musieli pokonać kilka schodków, by dojść do kolejnej grupy budynków zachowanych w różnym stopniu.

Ze względu na różne style architektoniczne budowli, w celu ich odróżnienia, podzielono je na grupy i przypisano im litery od A do K. Budynki ozdabiają liczne płaskorzeźby wycięte w ceglanych ścianach.



Zaglądajcie do wnętrz, tam też eksponowane są różne artefakty.


Praktycznie
Sanktuarium My Son jest czynne od 6:30 do 17:00 we wszystkie dni w roku, w tym święta i Nowy Rok.

Bilet kosztuje 150 VDN.
Warto zwiedzać według mapy, bo kolejne grupy budynków usytuowane są w różnych miejscach.

Pamiętajcie, że na terenie My Son możecie obejrzeć piętnastominutowy pokaz taneczno-muzuczny. Zaplanujcie zwiedzanie tak, by z niego skorzystać. Żeby zająć dobre miejsce, trzeba przyjść nieco wcześniej. Podczas mojego pobytu, wszystkie miejsca siedzące były zajęte.

Na terenie kompleksu jest wc, restauracja, gdzie między innymi można niedrogo zjeść tradycyjną wietnamską kanapkę, bagietkę Banh Mi lub kupić ciepłe i zimne napoje.


Na spokojne przejście kompleksu, zajrzenie do kilku wnętrz wystarczy około 2 godzin.
Ja zrobiłam sobie jednodniową wycieczkę z Da Nang do My Son i Hoi An podczas zwiedzania Wietnamu w 2020 roku. My Son dzieli od Da Nang niespełna 45 km, od Hoi An nieco ponad 40 km. Dla naszej sześcioosobowej grupy wypożyczyliśmy siedmioosobowy samochód z kierowcą.
Długa i interesująca relacja. W dodatku bardzo ciekawe zdjęcia. Gratulujemy i pozdrawiamy!
Cieszę się, że się podobało. Jeszcze ciekawsze zdjęcia będą niedługo z Angkor Watt.